Nawet nie wiem jak ma na imię. Kręciłam się po okolicy z aparatem i fotografowałam ptaszki, a on zarabiał na michę szczekaniem. Zagadałam, przykucnęłam obok - okazało się, że jest bardzo spokojny i miły, więc dałam się powąchać. No i jak się już poznaliśmy, to przestał szczekać i podążył za mną. I tak sobie chodziliśmy, ja robiłam zdjęcia, a on obwąchiwał krzaczki i od czasu do czasu podnosił łapę. W pewnym momencie go pogłaskałam, a on się nie sprzeciwił. Takie sympatyczne stworzonko :)
