Wysiadłam na dworcu w Żywcu i zaczęłam pytać o park i mandarynki. Jeden pan szczerze się zdziwił, że w żywieckim parku rosną mandarynki. Jakaś pani pożyczyła mi smacznego, a inna, widząc, że jem akurat kanapkę, dodała życzliwie, że będą na deser. No i masz, babo, placek :)
